środa, 4 maja 2016

2.3 Zlot fanów bogów greckich

     Zbudził mnie jakiś hałas na zewnątrz. Pewnie olałabym to, gdybym nie była na tyle zaspana, że leżąc w łóżku próbowałam sobie przypomnieć, gdzie w ogóle jestem, bo nie rozpoznawałam miejsca. Dopiero kiedy udało mi się odtworzyć cały wczorajszy dzień, jęknęłam i schowałam głowę w poduszkę. Nie chciało mi się wstawać. Która była w ogóle godzina...? Zakładałam, że wczesna, pewnie nawet nie minęła ósma. Być może nie miałabym problemów ze wstaniem, gdyby nie to, że dopiero o pierwszej w nocy poszłam spać, gdyż do tej pory byłam zajęta gadaniem z Daisy, głównie o głupotach. Musiałam dużo opowiadać jej o zewnętrznym świecie. Okazało się, że nie była tam, odkąd pojawiła się w obozie.
     Zaczęłam od nowa usypiać, kiedy to impreza przeniosła się chyba pod domek Zeusa, albo gdzieś obok. Słyszałam śmiechy i głośne rozmowy, w którymś momencie także głos Chejrona. No, świetnie. Nie dadzą się nawet wyspać. Nie tego spodziewałam się po obozie letnim. Wsadziłam głowę pod poduszkę, która stłumiła wystarczająco dźwięki, abym pięć sekund później powoli odpływała w krainę Morfeusza. Oczywiście, nie było mi dane wyspać się, nie tego dnia.
     Ktoś otworzył drzwi. Błyskawicznie poderwałam się i zobaczyłam dziewczynę z czarnymi, krótkimi włosami, mającą mniej więcej szesnaście lat. Przez ramię miała przewieszony łuk, przez co wyglądała groźnie.
     — Kim ty jesteś?! — krzyknęła.
     — Możesz nie krzyczeć?! Chciałabym się jeszcze przespać!
     Nie uspokoiłam tym dziewczyny. Podeszła bliżej, wyciągnęła mnie za przysłowiowe fraki, a następnie przyszpiliła do ściany.
     — Puszczaj! — krzyknęłam, czując gniew. Wiedziałam, co się zaraz stanie, jeśli się nie uspokoję. 
     — Zadałam ci pytanie!
     — Które równie dobrze ja mogłabym zadać tobie! Ty wparowałaś do tego domku i zaczęłaś  się drzeć! 
     Uścisk dziewczyny odrobinę zelżał. Czyżby zaczęła tracić siły? Niezależnie od odpowiedzi, miałam nadzieję, że zaraz mnie puści. Nie chciałam, żeby znowu w kogoś trafił w piorun.
     — To domek mojego ojca, mam prawo przyjść tutaj kiedy chcę! Za to ty...
     To było jak uderzenie w policzek. Przez całe życie myślałam, że jestem jedynaczką, a tu nagle wpada jakaś dziewczyna do domku mojego ojca i mówi, że to także jej tato... Dlaczego nikt mi nie powiedział?! Matka pewnie nic o tym nie wiedziała, ale Chejron... Z całą pewnością wiedział. I Zeus wie, kto jeszcze?!
     — Czekaj — powiedziałam, już nie zdenerwowana, a przynajmniej nie na nią — twoim ojcem jest Zeus?
     — Inaczej nie byłabym tutaj!
     — I myślisz, że ja także byłabym tutaj, gdyby Zeus nie był moim ojcem?
     Dziewczyna zamyśliła się, a po kilku sekundach puściła moje nadgarstki. 
     — Jesteś moją siostrą? —  zapytała niepewnie.
     — Na to wygląda — odpowiedziałam. — Świetnie. Jeszcze jakieś niespodzianki, tato?! — krzyknęłam, czując niesamowitą wściekłość. 
     Dziewczyna uniosła brwi.
     — Naprawdę myślisz, że ci odpowie?
     Pokręciłam głową.
     — Przez całe życie pragnęłam chociażby ujrzeć ojca. Dopiero wczoraj dowiedziałam się, jak ma na imię — powiedziałam, rozkładając bezradnie ręce. — Wiem, że to się nie stanie.
     — Wieczorem będziemy miały okazję z nim porozmawiać. 
     Szczerze wątpiłam, że będzie chciał. Albo że ja będę na tyle opanowana, żebym mogła z nim pogadać. Jeszcze bym się wkurzyła i... Zaraz, czy da się walnąć piorunem Pana Niebios? No, jeśli tak, to podejrzewam, że byłby bardzo zły.
     — Jestem Heather — burknęłam do dziewczyny, siadając na swoim łóżku.
     — Thalia — odpowiedziała. — Jeśli ci to nie będzie przeszkadzać, prześpię się chwilę. Całą noc szłyśmy tutaj.
     Postanowiłam nie wnikać, o co chodziło z tą liczbą mnogą w jej słowach. Miałam tylko nadzieję, że nie chodziło o kolejne dzieci Zeusa. Jedna siostra zupełnie mi wystarczała. Plus był taki, że przynajmniej nie musiałam już siedzieć sama przy posiłkach.
     — Chyba wezmę z ciebie przykład — mruknęłam, zakrywając głowę poduszką.
     Zignorowałyśmy z Thalią sygnał o śniadaniu. Być może to sprawiło, że gdy już pewnie było po jedzeniu, Chejron wpadł do naszego pokoju. Pewnie bał się, że córki Zeusa pozabijały się wzajemnie w dniu odwiedzin ich ojca. 
     Przyznam, że nie słyszałam stukotu kopyt, ani pukania, ani też otwierania drzwi. Usłyszałam za to, jak Chejron zawołał: wstawać. Podskoczyłam ze strachu, jako że jeszcze sekundę temu Aaron, który spodobał mi się dzień wcześniej, całował mnie przy jeziorku przy zachodzącym słońcu. 
     Thalia błyskawicznie zerwała się z łóżka.
     — Co jest, Chejronie? — zapytała szybko, po czym rzuciła mi krótkie spojrzenie.
     — Słyszałem o waszej kłótni po przybyciu Łowczyń — odpowiedział centaur.
     — Kogo? — zapytałam, nie mając pojęcia, o czym on mówi.
     — Potem ci wyjaśnię — westchnęła moja siostra. — Małe nieporozumienie, Chejronie. Już sobie wszystko wyjaśniłyśmy.
     — Wolałem jednak sprawdzić, czy nie zrobiłyście sobie krzywdy.
     — Możemy teraz wrócić do spania? — zapytałam.
     — A nie powinnyście się przygotowywać do przyjęcia gości? Za cztery godziny tutaj będą.
     Wyskoczyłam z łóżka, zaskoczona tym, co powiedział centaur.
     — Ile?! Aż tak długo spałam?!
     — Potrzebna jest wasza pomoc w przygotowaniach.
     — Zaraz tam będziemy — odpowiedziała Thalia.
     Chejron wyszedł, a ja rzuciłam zaskoczone spojrzenie siostrze.
     — Kim są Łowczynie?
     — Artemida, bogini łowów, ma swoja drużynę, którą nazywa się Łowczyniami. Razem z nią polujemy. Dzięki temu nigdy się nie starzejemy. Jesteśmy nieśmiertelne, o ile nie polegniemy w bitwie.
     Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Czy każdy mój dzień miał teraz tak wyglądać? Wstanę rano, poczekam, aż zdarzy się coś dziwnego, pójdę spać, po czym wstanę i będą dziać się kolejne dziwne rzeczy. No cóż, przynajmniej miałam pewność, że nie będę się nudzić.
     Wzięłam kilka ciuchów, szczoteczkę do zębów, ręcznik i ruszyłam do łazienki, zostawiając Thalię samą.
     Przyznaję, że moja siostra lekko mnie zainteresowała. Może okazać się, że nie będzie taka zła, a my będziemy się bardzo dobrze dogadywać. Problem w tym, że nie miałam pojęcia, jak się przy niej zachowywać. Nie znałam jej, nie wiedziałam, co lubi. Należy do Łowczyń - tylko tyle dowiedziałam się. To trochę mało. Postanowiłam porozmawiać o tym z Daisy. Sama należała do domku Afrodyty, a więc na brak rodzeństwa nie mogła narzekać.
     Wróciłam do domku odłożyć pidżamę. Thalii już nie było. Uznałam, że poszła pomagać, i sama ruszyłam w stronę stołów, gdzie jedliśmy. Jak się okazało, byli tam praktycznie wszyscy.
     Dziewczyny dekorowały stoły, dodając białe obrusy, kwiaty, serwetki i tak dalej. Chłopcy podzielili się na dwie grupy - jedni akurat przynosili kolejny stół, dostawiając go do tego, przy którym siedział przy kolacji Pan D. wraz ze satyrami, a druga grupa zajmowała się przynoszeniem krzeseł, prawdopodobnie przygotowanym specjalnie na tego typu uroczystości. Miały wysokie oparcia i były pomalowane na biało. 
     Odnalazłam wśród dziewcząt Daisy.
     — Hej — powiedziałam, kładąc jej rękę na ramieniu.
     Dziewczyna odwróciła się, uśmiechając do mnie.
     — Cześć. Długo spałaś.
     Wzruszyłam ramionami.
     — Lubię sobie pospać.
     Zaczęłam rozglądać się za Thalią, ale nigdzie nie jej nie widziałam. Ciekawe, co robiła. Byłam pewna, że gdy Chejron mówił o pomocy, miał na myśli tylko to miejsce. Co innego trzeba by było przygotowywać na przyjazd bogów?
     Daisy podzieliła się ze mną częścią widelców, które akurat trzymała w ręce. Zaczęłam je rozkładać przy talerzykach.
     Widziałam, że wszyscy są w dobrych humorach, a przyjazd ich rodziców sprawił, że stali się podekscytowani. Wyglądało na to, że tylko mnie odwiedziny bogów denerwowały. Może nawet nie tyle bogów, co ojca. Po tylu latach dał mi tylko znak, że jestem jego córką, uznając mnie, i nic więcej. Żadnego „co u ciebie?", albo chociaż „nie odzywaj się do mnie". Zupełnie mnie zignorował. Tatusiek roku.

     W końcu nadeszła ta okropna godzina. Wszyscy ustawiliśmy się w szeregu. Na początku Thalia i ja, a za nami Percy. Potem, domek za domkiem, ustawialiśmy się w oczekiwaniu na spotkanie ze swoim boskim rodzicem. Dziewczyny miały założone sukienki, podczas gdy chłopcy koszule i na to marynarki. Pełna elegancja. Wątpiłam jednak, czy bogowie też okażą taką samą klasę. Po tym, jak Dionizos siorbał podczas picia coli, miałam do tego prawo.
     Pojawili się. Najpierw szedł Zeus, jak się domyśliłam. Miał czarne włosy i czarną kozią bródkę, a ubrany był w prążkowany garnitur. Kiedy zbliżał się do mnie i Thalii, na jego ustach pojawił się mało widoczny uśmiech, a kiedy już przechodził obok nas, moja siostra uklęknęła. Zrobiłam to samo, nie do końca pewna, czy rzeczywiście powinnam. Za nami poszła cała reszta, a więc odetchnęłam z ulgą, że nie papugowałam bezmyślnie siostry.
     Obok Zeusa szła kobieta w pięknej, prostej, białej sukni. Miała czekoladowe włosy i dumną, lecz łagodną minę. Pewnie nawet nie zwróciłabym na nią uwagi, tak samo jak na resztę bogów, gdyby nie to, że jej dłoń była blisko dłoni mojego ojca. Przestałam się dziwić, dlaczego Zeus miał mnie gdzieś. Hera, jego żona, była olśniewająco piękna.

*  *  *
Dobra, wiem, obiecałam, że rozdział nie będzie nudny xd No cóż, trochę się zmieniło. Myślę jednak, że 3.1 będzie o wiele ciekawszy ;) 
Sajdi, masz Thalię i jej reakcję xd Umieściłam ją trochę szybciej niż zamierzałam, ale myślę, że będziesz zadowolona z podjętego wątku :P
A, i odgapiłam od Ciebie ankietę, Sajdi xd

4 komentarze:

  1. No siema XD
    Dobra zgapa nie jest zła :D Ankietki są super!

    Wcale ten rozdział nie jest nudny. Fakt, typowa akcja się jeszcze nie zaczęła (a przynajmniej tak mniemam xD), ale zaczęło się robić interesująco. Zastanawiam się po kiego grzyba bogowie zleźli się do Obozu XD
    No bo chyba nie na herbatkę, prawda? :D

    Dzięki Ci za Thalie! Ogólnie jej wbicie do domku Zeusa było świetne! Zgrzyty, tak! W pierwszym momencie żałowałam, że w sumie tak szybko się dogadały, ale potem stwierdziłam, że może toi dobrze... niech się lepiej zeusowe córki trzymają razem XD

    No i ten... jakiś rozpixdziel w łowczyniach się szykuję?
    A tak btw masz zamiar tam gdzieś wcisnąć rodzeństwo Di Angelo? Bo tak w sumie nawet nie ogarniam w którym momencie dzieje sie akcja opka.. po pierwszej serii czy w jej trakcie?

    Heather i jej wiara w to, że jest jedynaczką *okrutny śmiech przestworzy*

    Okay, za grzyba nie wiem co Ty tu kombinujesz, najgorsze, że nawet nie mogę wymyślić sobie żadnych tropów z którymi mogłabym pospekulować XD

    Mam zapotrzebowanie na Aarona! I złą jędzę Herę, bo ta bogini nigdy nie wróży nic dobrego XD

    Okay, znikam jeść obiad, bo mi zaraz wystygnie XD

    Weny!


    Aaaaaa i jeszcze raz dziękidziękidzięki za komentarze! ♥ Odpisałam jakby co zbiorczo pod ostatnim XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ten rozdział jest super :)

    "Wątpiłam jednak, czy bogowie też okażą taką elegancję. Po tym, jak Dionizos siorbał podczas picia coli, miałam do tego prawo." - JEBAŁM

    Ogólnie podoba mi się nastawienie Thali - wieczna czujność i te sprawy.

    Nie bardzo wiem do kąt zmierza akcja, uświadomisz mnie proszę? xDD

    Ogólnie rozdział super - czekam na nexta

    Susan

    thestoryofnewgeneration.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mogę cię uświadomić :D Mogę ci tylko powiedzieć, że jeszcze jedna część 2 rozdziału i zacznie się powoli konkretna akcja ;)

      Usuń
  3. Fajny rozdział, wg mnie nie jest aż tak nudny ;)

    OdpowiedzUsuń

©ZaulaAveline