piątek, 27 maja 2016

4.1 Wyruszam na misję

     Spokojnie czekałam, aż Chejron wraz z Panem D. zdecydują się na odpowiednią karę dla mnie. Oczywiście, nikomu nie oberwało się z wyjątkiem mnie. Nikt nic złego nie zrobił, o ile ja się nie liczę. Grover próbował przejąć winę na siebie, jako że to on rzucił mi wyzwanie, ale kazałam mu się zamknąć. Nie powiem, żeby zrobiło na mnie jakieś wrażenie to, że moi obozowi opiekunowie wściekli się. Ani trochę nie przejęłam się tym. Owszem, sądziłam, że przesadzają, ale kara nie była dla mnie niczym strasznym. Wydawało się to być niczym, w porównaniu do tego, że ktoś próbował mnie zabić, a ja nawet nie wiedziałam, kim on lub ona jest.
     Zdawałam sobie sprawę, że oprócz kary, Dionizos doniesie Zeusowi o tym, co zrobiłam. Poskarżył, że pokłóciłam się z Thalią w ciągu pierwszych minut naszej znajomości, a co dopiero, że wyszłam sobie w nocy na dach domku ojca, krzycząc "mam jajko" i całując je. Podejrzewałam, że bóg wścieknie się na wiadomość o tym, ale że i tak rzadko mieliśmy się widywać, było mi to zupełnie obojętne. Pewnie zapomni do tej pory.
     Chejron i Pan D. skończyli swoją małą naradę, którą z resztą odbyli kilka kroków ode mnie, rozmawiając ściszonym głosem, a potem podeszli do mnie.
     — Niestety, nie możemy cię stąd wywalić — powiedział jednocześnie wściekłym i zrezygnowanym głosem Dionizos, jakby chciał w ten sposób pokazać, że liczył na to, odkąd tylko pojawiłam się w obozie — czego bardzo żałuję, jednak postanowiliśmy, że będziesz przez tydzień myła naczynia po kolacji.
     Nie brzmiało to tak źle. To były tylko naczynia. Co prawda, obozowiczów było sporo, jednak nie przejmowałam się tym. Lubiłam to robić. Lepsze od prasowania, albo odkurzania.
     — Nie wyglądasz na specjalnie niezadowoloną — Pan D. zmarszczył czoło. Ucieszyłam się, że brak mojego smutku wkurzył go. Na dokładkę uśmiechnęłam się.
     — Chyba uda mi się to przeżyć.
     Tydzień. Było to niczym. Czas upłynie szybko, kara w końcu minie, wszyscy zapomną, a ja będę miała spokój. A potem znowu zostanę ukarana, bo przy kolejnej grze w "prawda czy wyzwanie" nie miałam zamiaru odpuszczać i brać pytań.
     — Mogę już wrócić do domku? — zapytałam, czując delikatne zmęczenie. Drzemka w tym momencie byłaby przydatna.
     Pan D. machnął ręką.
     — Idź.
     Wstałam z krzesła, na którym siedziałam na werandzie, i poszłam do domku, kuśtykając. Było już ciemno, wszyscy obozowicze byli w swoich domkach, wraz z ekipą, która zebrała się u mnie i Thalii. Każdy z nas był zmęczony, ten dzień był ciężki nie tylko ze względu na naszą małą imprezę, która trwała pięć godzin, ale także przez przygotowania do spotkań z rodzicami. I chociaż spałam dość długo w dzień, to mnie także udzieliło się zmęczenie. Może to przez ból w nodze, który był wykończający.
     W końcu doszłam do domku, gdzie Thalia już spała. No cóż, trochę mnie nie było, a siostra musiała być już bardzo zmęczona, skoro usnęła. Cicho zamknęłam drzwi, nawet nie zapalając światła, i położyłam się do łóżka. W momencie, kiedy tylko przyłożyłam głowę do poduszki, zaczęłam usypiać.
     Przyśnił mi się ojciec wraz ze swoją żoną. Znajdowali się w ogromnej, jakiejś czterdzieści razy większej od domku Zeusa, sali wykonanej ze złota i srebra. Bogowie stali przy ognisku, który znajdował się na środku sali. Mieli po, mniej więcej, trzy metry wzrostu. Za nimi oraz po ich bokach było widać wielkie trony, każdy z nich wyglądający trochę inaczej.
     Mogłam wyczuć ogromną energię, jaką władali Hera oraz Zeus. Nie odczuwałam tego tak bardzo, kiedy mieli niespełna dwa metry wzrostu (głównie ojciec, Hera była od niego niższa) i rozmawiało się z nimi na żywo, lecz w tym śnie... Dopiero teraz poczułam, jak ogromną władają mocą, a jednocześnie wiedziałam, że to nie wszystko. Cholera. Było tak nie denerwować Zeusa podczas pierwszych kilku minut naszej rozmowy. Facet mógłby zrobić ze mnie maleńkiego robaka, nawet nie męcząc się przy tym. Pewnie wystarczyłby do tego tylko maleńki gest dłoni.
     Hera miała ręce skrzyżowane na piersi, jak jakieś małe obrażone dziecko. Pomimo tego wyglądała dość groźnie. Wciąż miała tą samą sukienkę, którą miała założoną w Obozie Herosów.
     Zeus, który od naszego ostatniego spotkania także nie zmienił ubrania, przewrócił oczami. Wyglądał na bardzo zirytowanego. Czyżby kłopoty z piękną żoną?
     — Już ci mówiłem, Hero. To niemożliwe.
     Kobieta rozprostowała ręce.
     — Tylko według ciebie.
     Co niby miałoby być niemożliwe tylko dla taty? O czym oni gadali? I dlaczego miałam sen o tym, jak gadają o niezrozumiałych dla mnie rzeczach? Kolejna dziwna rzecz związana z moim życiem. Tym razem to mi się nie podobało. Nie chciałam widzieć ojca w snach. Wolałam na żywo.
     — Po co miałaby to robić?
     Tym razem bogini przewróciła oczami.
     — A jak myślisz, Zeusie? Żeby zwrócić na siebie twoją uwagę!
     — Jest moją córką, nie musi zwracać na siebie mojej uwagi. Poza tym, nie jest nawet świadoma, jak bardzo jest potężna. Nie mogła sama na siebie zrzucić to drzewo.
     I nagle wszystko stało się jasne. Oni rozmawiali o mnie. Hera, chociaż podobno zrobiłam na niej dobre wrażenie, nie była przekonana co do mojej uczciwości. Myślała, że to ja próbowałam sama siebie zabić. Czy ona naprawdę była taka głupia?! Po co miałabym to robić?! Przecież ostatnie czego chciałam, to kuleć! Co prawda, miało to swoje zalety, Aaron podprowadził mnie kawałek do domku, ale jednak! Zwróciłam przy tym także uwagę praktycznie wszystkich. Lubiłam być w centrum zainteresowania, ale nie ze względu na współczucie. Nie chciałam, aby ludzie podchodzili do mnie i mówili "współczuję, że prawie zginęłaś". To nie jest to, czego pragnęłam. Jeśli miałam być w centrum uwagi, to tylko ze względu na to, że zrobiłam coś dobrze, coś, co wywoływało u ludzi szacunek.
     — Jesteś naiwny, Zeusie.
     — Heather to dobra dziewczyna. Nie zrobiłaby czegoś takiego, Hero. Za to ty jesteś wściekła, więc próbujesz postawić mnie przeciwko niej.
     — Oczywiście, że jestem wściekła! Zdradziłeś mnie! To twoje kolejne dziecko z kimś innym, niż ja!
     Miałam nadzieję, że zaraz się obudzę. Nie miałam ochoty być świadkiem kłótni ojca i jego żony o nieślubne dzieci. Ostatnie co mnie obchodziło, to ich kłopoty z wiernością Zeusa. Poza tym, miałam dwanaście lat, ostatnie o czym powinnam słuchać, to to, że mój tatuś wchodzi do łóżek innym kobietom niż jego żona. To nie temat dla dzieci. Byłam pewna, że nawet matka zgodziłaby się ze mną, jeśli o to chodzi.
     Zeus rozłożył bezradnie dłonie.
     — Przestań mi już wypominać, Hero! Matka Heather była ostatnią kobietą, z którą cię zdradziłem!
     Po minie Hery poznałam, że nie uwierzyła, a odpowiedź męża nie zadowoliła ją. Nie ufała mu, nie jeśli chodziło właśnie o to. Nie dziwiłam się jej. Pewnie dowiedziała się o mnie zaledwie przed kilkunastoma godzinami, kiedy to przybyłam do Obozu Herosów i ojciec zaakceptował mnie. Ile dzieci jeszcze skrywał przed nią?
     Nie mogłam powiedzieć, że dziwiłam mu się, że ukrywa przed Herą swoje dzieci. Bogini była piękna, ale także potężna i przerażająca. Strach bać się jej. Nawet jeśli Zeus był najpotężniejszym bogiem, to pewnie i tak ta kobieta wywoływała u niego ciarki. Raczej nie było osoby, u której nie sprawiałaby ich.
     Zeus widząc minę żony, położył rękę na jej ramieniu.
     — Porozmawiamy potem.
     Wyszedł z sali, zostawiając Herę samą. Kobieta była widocznie zła. Stała chwilę w miejscu, aby w końcu prychnąć i także wyjść.

3 komentarze:

  1. Jestem totalnie skacowana, więc komentarz będzie bez sensu - wbacz. Ekhm:
    PIERWSZA, pierwsza, pierwsza!
    "Ostatnie co mnie obchodziło, to ich kłopoty z wiernością Zeusa. Poza tym, miałam dwanaście lat, ostatnie o czym powinnam słuchać, to to, że mój tatuś wchodzi do łóżek innym kobietom niż jego żona. To nie temat dla dzieci. Byłam pewna, że nawet matka zgodziłaby się ze mną, jeśli o to chodzi." - pozdro z podłogi ☺

    Trochę ci ten rozdział krótki wyszedł -.- I dalej nic magicznego się nie stało z tym jajkiem. Jak Heather się dowie o tym, że w Obozie myją naczynia lawą, od razu odechce jej się mycia naczyń do końca życia.
    Czekam na tą misję!

    Pozdrawiam
    Susan ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, jestem z konstruktywna-krytyka-blogow.
    Informuję, że jesteś obecnie pierwsza w mojej kolejce, dlatego proszę, żebyś nie zmieniała szablonu do czasu opublikowania oceny :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ożesz w morde, w Tarnowie mieszkasz? Jau, to moje przypuszczenia się sprawdziły poniekąd :D
    Bo nie wiem czy jesteś świadoma, ale czasem piszesz regionalizmem małopolskim ^^
    Z poprzedniego rozdziału "oglądnęłam" chociażby... Teoretycznie "po polskiemu" to nie brzmi, ale jest regionalizmem :D

    A teraz zabieram się za czytanie tego rozdziału.

    Okay, ten rozdział był dobry! Mam problem tylko z "Strach bać się jej." - brzmi tak bardzo jak Yoda z SW...
    A tak to chyba nawet nic :D

    Czy to, że Hera podejrzewa Heather o zrzucenie na siebie drzewa (jakkolwiek jest to nielogiczne, bo no.. kto by się chciał sam tak katować? XD), wyklucza ją z sfery podejrzeń? Czy gada tak by odwrócić uwagę od siebie?
    No cóż, zobaczymy później ^.^

    Czekam na jakąś w pizdu mocną akcję! *.*

    Pozdrawiam znad książek, mimo że to 9 rano.

    OdpowiedzUsuń

©ZaulaAveline