środa, 28 grudnia 2016

Rozdział 5

Jeszcze tak krótko przed przeczytaniem: polecam piosenkę "Control" Halsey dla lepszego wczucia się
* * *
     Heather wrzeszczała najgłośniej jak potrafiła. Nie mogła przyglądać się płaczącej matce, która raz po raz powtarzała imię jedynaczki. Nastolatka szybko zrozumiała, że kobieta myśli, że nie żyje. Tylko skąd? Czyżby ktoś znalazł walizkę Heather i zawiadomił jej matkę, domyślając się, że jest już trupem? Wątpiła, że kiedykolwiek pozna odpowiedź.
     Podeszła bliżej matki i przytuliła ją. Wiedziała, że to na nic, to był tylko sen. Niestety, sny herosów były prawdziwe, co oznaczało, że Adelaide aktualnie płakała po rzekomej śmierci córki. 
     Heather poczuła się głupio. Przez tyle lat nienawidziła matki, a teraz, kiedy to nie widziała jej pięć lat, żałowała że uciekła i żywiła złe uczucia do niej. Kobieta naprawdę ją kochała, a nastolatka przez tyle lat nie dostrzegała tego... Żałowała, że dopiero teraz zobaczyła prawdziwe uczucia matki co do niej. Być może już nigdy nie zobaczy jej...
     Podeszła do okna. Na dworze panowała prawdziwa burza. Do tej pory chyba jeszcze nigdy nie było takiej. Zeus naprawdę postarał się, pomyślała. Kałuże były tak duże, jakby padało tydzień.
     Dziewczyna zaczęła wybudzać się. Rzuciła ostatnie spojrzenie roztrzęsionej matce i po chwili była z powrotem w ciemnym pokoju. O ile zmęczenie w pewnym stopniu zniknęło, tak wciąż była spragniona i głodna. No i bolało ją całe ciało.
     Pomyślała o matce. Kto jeszcze uznał, że jest martwa? Nie ważne. Nie zamierzała czekać, aż jej domysły staną się prawdą. Musiała uciekać, choćby nie wiadomo co. Zeus powiedział jej, że nie pokona Ajakosa sama, jest zbyt silny. Na razie nie musiała tego robić. Mogła tylko uciec do Obozu. Ostatnio mężczyzna przyszedł kawał czasu po tym, jak dziewczyna się obudziła. 
     Powoli wstała, ledwo utrzymując się na nogach. Ile czasu minęło odkąd ostatnio stała? Pewnie sporo. Ruszyła w przeciwną stronę niż Ajakos przyszedł. Nie chciała ryzykować spotkania z nim. Nie miała wystarczająco siły na walkę. Szła szybko, przedzierając niesamowicie długi korytarz i odczuwając przy tym ból mięśni. Pocieszała się, że gdy tylko dojdzie do Obozu, prześpi się na swoim łóżku w domku Zeusa, a wtedy ból powinien minąć. 
     Po kilku minutach szybkiego chodu była wykończona, ale nie poddawała się. Szła, dopóki nie zobaczyła przed sobą drzwi. Chciała odetchnąć z ulgą, ale to był nie koniec. W każdej chwili mogła natknąć się na Ajakosa.
     Szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Skarciła się w myślach, że nie spięła włosów, mogłaby użyć wsuwki. Tymczasem była zdana na niewielką siłę w jej obolałych nogach. Cofnęła się kilka kroków i z rozbiegu kopnęła w okolice klamki. Pomogło. Wybiegła przez nie akurat w momencie, kiedy z głębi ciemnego korytarza usłyszała nawoływanie jej. Było to wyjście do lasu. Trwała burza, tak jak w jej śnie. Powietrze było lodowate. Zaczęła biegnąć przed siebie, mając nadzieję, że trafi do Obozu, zanim to Ajakos dorwie ją. 
     Jak długo biegła? Wydawało jej się, że wieczność. Obolałe mięśnie buntowały się, ale nie widziała Obozu, więc nie zwalniała. 
     — Akuku. 
     Ajakos wyrósł przed nią, jakby to właśnie narodził się z ziemi. Heather krzyknęła. Była przerażona, ale nie zamierzała się poddać bez walki. Chciała jeszcze pożyć. Uderzyła mężczyznę prosto w splot słoneczny, wymierzając przy tym precyzyjny cios. Nie dbała o to, że w ten sposób mogła go zabić. Ważne, że Ajakos przez następne kilka minut miał zadanie – spróbować złapać oddech. Wykorzystała to, biegnąc przed siebie. 
     W końcu wpadła na kogoś. Przestraszyła się, że to Ajakos, i zapiszczała, ale widząc, że to tylko jej siostra, odetchnęła z ulgą. 
     — Uciekajmy stąd — powiedziała szybko głosem pełnym paniki, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. 
     Annabeth i Aaron, stojący obok Łowczyni, wymienili ze sobą szybkie spojrzenia. Na twarzy Grovera i Percy'ego malował się szok, podobnie jak na Thalii.
     — Myśleliśmy, że nie żyjesz — powiedziała Łowczyni Artemidy. 
     — Nie ma czasu na rozmowy, Ajakos był tuż za mną. Uciekajmy stąd!
     Heather nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo zdenerwowana i przestraszona była. Widok siostry dopiero uświadomił ją, że cała trzęsie się. Nie miała pojęcia, czy z zimna, czy strachu. 
     — Za późno — powiedział Aaron, wpatrzony w dal.
     Heather odwróciła się. Ajakos stał kilka metrów od nich. Thalia zrobiła kilka kroków na przód, sięgając przy tym do łuku. Nałożyła strzałę na cięciwę i czekała, aż mężczyzna zrobi chociażby jeden krok. Percy, Annabeth i Aaron wyciągnęli miecze, także podchodząc bliżej. Jedynie Heather i Grover nie mieli czym się bronić. 
     Ajakos uśmiechnął się.
     — Naprawdę myślicie, że uda wam się pokonać mnie?
     — Nie chcesz się przekonać — odpowiedziała spokojnie Thalia.
     — Mylisz się.
     Zaczął biec w ich stronę. Thalia wypuściła strzałę, ale nagle zawiał wiatr i ta nie trafiła w Ajakosa. Łowczyni zaklęła. Chciała wypuścić kolejną, ale brat zabrał jej łuk, tak samo jak miecze Percy'emu, Annabeth i Aaronowi. Wyrzucił je gdzieś w dal. Spojrzał na Heather. Teraz nie miała czym się obronić, ani nikt nie mógł pomóc jej w tym. Zapomniał tylko o jednym. Ona także miała moc.
     Skoncentrowała się. Presja nie ułatwiała jej tego, ale nie zamierzała stracić życia. Sama do końca nie wiedziała, co chce zrobić; czy piorunem mogła pokonać syna Pana Niebios? Nie chciała wykorzystywać ostatki sił, żeby sprawdzić to. Zmówiła krótką modlitwę do ojca, aby dodał jej odrobinę sił, przełknęła ślinę i skoncentrowała się na Ajakosie, intensywnie wpatrując się w niego. Widziała, jak z uśmiechem wyciąga miecz, a potem... Potem straciła kontrolę nad swoimi ruchami.
     Uniosła się trzy metry nad ziemię. Wiatr rozwiewał jej mokre od deszczu włosy. Nogi miała w lekkim rozkroku, a ręce uniesione na wysokość ramion. Wyglądała jakby była opętana. Ale ona nie czuła się tak. Czuła się niesamowicie, chociaż robiła się coraz słabsza. Brakowało jej energii. Zdawała sobie sprawę, że musi się śpieszyć, zanim zemdleje. Po jej głowie krążyła tylko jedna myśl: pokonać Ajakosa.
     Jedną rękę podniosła do góry, a właściwie sama się uniosła. Brakowało jej kontroli nad ruchami. Zaciśniętą pięść rozluźniła i wyprostowała. Z nieba posypało się kilka piorunów, które poleciały prosto w jej otwartą dłoń, kłębiąc się na niej. Nie czuła przy tym bólu, jakie sprawiało uderzenie błyskawicy; ciążył jej ból mięśni oraz wyczerpanie. Rzuciła piorunami w Ajakosa, tak, jak zazwyczaj rzuca się piłkę do bramki grając w piłkę ręczną. Błyskawice zrobiły na mężczyźnie wrażenie, poczuł ból, ale wciąż był gotów walczyć. 
     Heather zamknęła oczy. Ostatnia szansa na załatwienie go chociaż na kilka minut, pomyślała. Wiatr zaczął mocniej wiać, deszcz przestał padać, a dziewczyna, walcząc z bólem, wywołała mały huragan. Ajakos nie zdążył się przed nim obronić. Żywioł dosłownie wessał go, po czym błyskawicznie zniknął, oddalając się gdzieś w lesie. Heather krzyknęła z bólu. Odzyskała kontrolę nad swoim ciałem, spadła na ziemię i zemdlała, zanim zaskoczeni herosi dobiegli do niej.
* * *
Rozdział nie uważam za najgorszy, chociaż miał wyglądać zupełnie inaczej. Nie potrafiłam stworzyć odpowiedniego klimatu, dlatego z początku poleciłam piosenkę :) 

5 komentarzy:

  1. Wcale nie zignorowałam narzuconej piosenki i nie słuchałam podczas czytania "Do You Want To Build A Snowman". W ogóle.

    No dobra. Heather została opętana przez samą siebie tylko w tej bardziej bojowej wersji. No i to mi się podoba. Szkoda, że Ajakos zabrał im miecze. Byłoby ciekawiej. No ale z bogami sie nie dyskutuje. Czekam na jakieś romantyzmy, bo ostatnio spadł mi poziom cukru we krwi (tak, to miało być śmieszne, ale nie wyszło).

    xoxo (czuję się jak typowa Amerykańska nastolatka pisząc to)
    Sus ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Do you want to build a snowman" lepsze od "Control" xd

      Romantyzmy będą, nie z przesadą, ale będą <3

      Usuń
    2. o kierwa jak jebłam, Susan XDDDDDDDDDDDDDDD

      a ja mam tyle zaległości w komentowaniu, że nie wiem do czego ręce włożyć :C

      Ej, bo śmiechłam z Ajakosa i to dwa razy.
      1. Wtedy kiedy jest "akuku", bo mi się przypomniał Diego, z Epoki Lodowcowej z "gdzie jest bobaaaas... tu jest!" XD
      2. I przy "Naprawdę myślicie, że uda wam się pokonać - *dramatycznie przedłużająca się pauza, dumdumdum* - mnie" + ten gif https://31.media.tumblr.com/efcb2bf88426110bd076a8d4e7deb536/tumblr_inline_mu7w38IYFl1qf1wgx.gif
      NO PO PROSTU SORKA, ALE NIE MOGŁAM xD

      Ja też chce romantysmuuuffffffff!

      Pzdr xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxo xD

      Usuń
    3. Leje z tego gifu xd

      Romantyzmy miały być później, ale chyba zmienie trochę rozdziały tak, aby w następnym były ;)

      Usuń
    4. Kaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak *.*

      Usuń

©ZaulaAveline