środa, 18 maja 2016

3.2 Całuję jajko

     Smacznie sobie spałam, kiedy usłyszałam cichy głos wołający mnie, należący do mężczyzny. Nie miałam ochoty otwierać oczu, byłam zmęczona i pragnęłam jeszcze się zdrzemnąć, ale pomimo tego postanowiłam wstać. Przy moim łóżku stał Zeus. Przyszedł, zgodnie z zapowiedzią Hery. Powoli usiadłam, czując, jak powieki ciążą mi. Miałam tylko nadzieję, że nie usnę w czasie rozmowy z ojcem. To głupio wyglądałoby, biorąc pod uwagę, że ostatnio starał się.
     — Jak noga? — zapytał.
     — Nic się nie zmieniło — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
     — Zrobiłaś dobre wrażenie na Herze.
     — To chyba dobrze.
     Może nie powinnam, ale pragnęłam, aby bóg już sobie poszedł. Chciałam wrócić do spania, chociaż przespałam pół nocy i większość dnia. Sama byłam tym zdziwiona, zazwyczaj nie byłam takim śpiochem. Być może to przez ból czułam się zmęczona.
     Tata kiwnął głową.
     — Mam dla ciebie prezent.
     Zdziwiłam się. Nie spodziewałam się, że przyniesie coś dla mnie. Wątpiłam w ogóle, że nasza rozmowa będzie trwała dłużej niż pięć minut, a tutaj, jak się okazało, jeszcze miał coś dla mnie...
     Cichy głosik w mojej głowie mówił, żeby ojciec wsadził sobie w ten boski tyłek podarunki. Przez tyle lat miał mnie gdzieś, a żadne prezenty tego nie nadrobią. Szybko stłumiłam ten głosik.
     Zeus  wyciągnął pustą dłoń. Po sekundzie znalazła się na niej srebrna bransoletka, podobna do jednej z tych, którą miała Thalia.
     — Taką samą dałem twojej siostrze — powiedział mężczyzna, kiedy brałam biżuterię. — Jest to Egida.
     — Brzmi jak narzędzie tortur.
     Tato uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Był dość przystojny, kiedy to robił.
     — Jest to tarcza, wykonana na wzór tej, którą ja się posługuję. Jest do tego dołączona włócznia, którą możesz atakować.
     Nie jest to normalny prezent, jaki ojciec daje córce, ale powoli zaczynałam się przyzwyczajać, że moje życie nigdy nie będzie normalne. W końcu byłam córką Pana Niebios.
     — Dziękuję.
     — Muszę już iść, Heather. Czas wracać na Olimp.
     Ruszył w stronę drzwi.
     — Czekaj! — zawołałam, na co Zeus odwrócił się. — Kiedy jeszcze zobaczymy się?
     — Czas pokaże.
     Nie byłam zadowolona z takiej odpowiedzi. Wolałabym konkretną odpowiedź, nawet  "nigdy". Chociaż skoro tym razem urządzili w obozie imprezę z bogami, pewnie jeszcze kiedyś tato tutaj zawita, być może na kolejnym przyjęciu. Problem polegał na tym, że nie chciałam czekać. Podobało mi się, że on tutaj był, a już szczególnie wtedy, kiedy ktoś próbował mnie zabić, nawet jeśli do tej pory miał mnie gdzieś. Miło było czuć, że ktoś opiekuje się mną.
    Zeus wyszedł, podczas gdy ja obracałam w dłoniach bransoletkę. Była naprawdę ładna. Co jak co, ale miał gust, jeśli chodziło akurat o błyskotki. Kiedy już oglądnęłam ją na wszystkie strony, zacisnęłam ozdobę w dłoni. Mój kciuk przycisnął trochę mocniej bransoletkę. Kilka sekund później Egida ukazała mi się w całości, oplatając moje ciało. W spiżu została wyrzeźbiona głowa gorgony Meduzy, sztuczna, rzecz jasna. Z kieszonkowej puszki gazu łzawiącego wystawała ogromna włócznia. Czy to w ogóle jest bezpieczne?!
     Przez kilka sekund wpatrywałam się w Egidę, nie mając pojęcia, jak to wyłączyć. W końcu uświadomiłam sobie, że tarcza uruchomiła się, gdy tylko mocniej nacisnęłam na bransoletkę, a więc pewnie mniej więcej to samo trzeba było zrobić, aby Egida znowu zamieniła się w biżuterię. Dotykałam tarczy w różnych miejscach (mając nadzieję, że nikt w tym czasie nie wejdzie, moje obmacywanie Egidy dziwnie wyglądało), ale na nie wiele to się zdawało. Wciąż nie miałam z powrotem bransoletki, i, szczerze mówiąc, byłam coraz bardziej spanikowana, że zrobiłam coś nie tak. Przymknęłam oczy i pomyślałam tylko "niech to wreszcie zniknie", co spełniło się. W mojej ręce znowu miałam bransoletkę. Cholera. Do tej pory nie widziałam nic tak dziwnego. Nawet ten obóz i cała moja sytuacja były chyba mniej dziwne.
     Po jakiejś godzinie usłyszałam głosy, dochodzące z zewnątrz. Było ich tak wiele, że byłam pewna, iż tato już wrócił na Olimp wraz z resztą bogów. Do środka weszła Thalia, cała roześmiana. Opadła na łóżko, a uśmiech z jej twarzy nie schodził.
     — Już poszli sobie? — zapytałam.
     Siostra kiwnęła głową.
     — Rozmawiałaś jeszcze z Zeusem?
     Tym razem ja pokiwałam głową.
     — I z Herą.
     Uśmiech z twarzy dziewczyny zniknął, a w jej niebieskich oczach pojawił się bardzo widoczny gniew.
     — Co jest? — zapytałam, nie mając pojęcia, o co chodzi Thalii. Czy to źle, że rozmawiałam z królową bogów? Dlaczego?
     — Hera będzie tylko udawać, że cię lubi — wyjaśniła Thalia. — W rzeczywistości nienawidzi herosów, a już tym bardziej dzieci swojego męża. Zrzuciła z Olimpu Hefajstosa bo był brzydki, a potem udawała, że zrobił to Zeus, aby wyszła na milszą!
     O matko. Świetnie. Czyżbym miała kolejnego wroga? Jeszcze tego mi potrzeba. To teraz co, ona będzie próbowała mnie zabić? A może to była ona? Nie, Aaron powiedział, że widział Zeusa rozmawiającego z Herą. To nie mogli być oni. A więc kto? Chyba że zleciła to komuś...
     Odchyliłam głowę do tyłu.
     — Ugh! Świetnie! Jeszcze tylko tego mi brakowało!
     — Może nie będzie tak źle - Thalia próbowała mnie pocieszyć. Niestety, nie udało jej się. — Poza tym, nie tylko Herę masz na głowie.
     Spojrzałam na nią pytająco. Nie tylko Herę...? Co to ma znaczyć? Jeszcze ktoś ma mnie dość, chociaż mnie nie poznał, i chce mnie zabić? Niech zgadnę, pewnie Clarisse. Zaczęła mieć do mnie pretensje, nie wiadomo o co, już kiedy tu przybyłam. Po tym, jak posłałam na nią piorun, musiała już kompletnie się wściec. I teraz chciała mnie zabić. Nikt inny nie miał jeszcze do tego powodu, chyba że rodzeństwo Clarisse.
     — Jeśli ten ktoś, kto chce cię zabić, jest w obozie, może wezwać tutaj potwory, które zaatakują ciebie. To może być gorsze od królowej bogów.
     Już bym wolała Clarisse. Z tamtą chyba poszłoby dość szybko, być może następny grzmot i córka Aresa dałaby sobie spokój.
     — Super — mruknęłam.
     — Rano ruszamy na polowania z Artemidą — Siostra zmieniła temat. — Co powiesz na to, żebym zaprosiła tutaj na chwilę kilka znajomych, także tych, co nie mieszkają w obozie?
     — Jasne — Zgodziłam się. To był bardzo dobry pomysł. Mogłam poznać kilka osób z obozu. Nagle coś mi wpadło do głowy. - Zaproś Aarona. Tego, co mi dzisiaj pomógł dojść kawałek.
     — Nie znam go. To będzie głupio wyglądać. Poza tym, wolę trzymać się z daleka od chłopców.
     — Czemu?
     — Łowczynie nie mogą mieć romansów. Będzie jedynie Percy Jackson i Grover Underwood.
     — No, to już są znajome gęby — mruknęłam, zadowolona, że z całej gromady gości będę znała kogoś więcej niż tylko Thalię.

     Dwie godziny później siedzieliśmy wszyscy w kółku na podłodze w domku Zeusa. Ludzi było całkiem sporo, i, tak jak moja siostra mówiła, praktycznie wszyscy to były dziewczyny. Z wyjątkiem Percy'ego i Grovera, nie było żadnych chłopców. Dużo się śmialiśmy, impreza trwała w najlepsze.
     A potem zaproponowałam zagrać w "prawda czy wyzwanie". Większość wolała prawdę, głównie ja i Thalia wybierałyśmy wyzwanie. Nie bałam się tego, co mi wypadnie, chociaż nie było w tej grze żadnych zasad. Kiedy ktoś wypowiedział twoje imię oraz spytał "prawda czy wyzwanie?", a wybierałeś to drugie, mogłeś trafić na wszystko. Zero ograniczeń. Właśnie to powodowało, że ludzie bali się wybierać wyzwania. Woleli już powiedzieć o sobie prawdę, nie ważne jak byłaby ona okropna. Byłam wyjątkiem. Lubiłam ryzykować, grając w tą grę. Nie przeszkadzało mi, że zadanie jest bardzo głupie, albo że mogę zginąć, choć do tej pory zabić chciała mnie tylko matka, kiedy to już naprawdę byłam nie do zniesienia.
     — Heather. Prawda czy wyzwanie? — zapytał Grover.
     — Wyzwanie. — Nawet się nie zastanawiałam.
     — Zakradnij się do kuchni, weź stamtąd jajko, stań na dachu swojego domku, zwołaj "mam jajko", po czym je pocałuj.
     — Jej noga... — zaczęła Thalia, pewnie chcąc, abym miała jakieś inne, łatwiejsze wyzwanie, ale szybko przerwałam jej.
     — Łatwizna.
     Przesadzałam. To nie mogło być łatwe, biorąc pod uwagę moją nogę. I to jeszcze wyjście na dach... Nie miałam pojęcia, jak to zrobić, ale jednak postanowiłam spróbować. Nie miałam zamiaru poddać się już na początku gry.
     Kiedy tylko pokazali mi, gdzie jest kuchnia, wdarłam się do środka. Nikogo tam nie było, co wzięłam za dobry znak. Wyjęłam jajko, wyszłam, wróciłam pod domek Zeusa i zaczęłam się zastanawiać, jak mam wejść na dach. Właściwie, to odkąd tylko dostałam to zadanie, owe pytanie krążyło mi po głowie.
     W panujących egipskich ciemnościach zauważyłam drzewo, tuż za domkiem. Pomimo urazu do nich, postanowiłam wspiąć się na samą górę, przejść się po gałęzi i skoczyć na dach. Tak też zrobiłam.  Przez ten cały czas starałam się nie rozbić jajka, szczęśliwie, najwidoczniej. Kiedy skakałam na domek, poczułam pulsujący ból w nodze, która właściwie jeszcze nie przestała boleć. Syknęłam cicho.
     — Mam jajko! — zawołałam, w tym samym momencie dostrzegając grupkę herosów przyglądających się mi. Pocałowałam jajko, a oni zaczęli wiwatować, na tyle głośno, aby po chwili większość obozowiczów wyszło na zewnątrz, a Pan D. wraz z Chejronem wyszli z czteropiętrowego domu, ruszając ku nam.
     Już nie tylko matka chciała mnie zabić po tej grze.

8 komentarzy:

  1. Jebłam xDD Myślałam, że to będzie jakieś mistyczne jajko tajemnic a tu zwykłe jajko? Weź -.-
    Rozdział super - jak zwykle.
    Hera taka fałszywa głupia krowa.
    Pozdrawiam
    Susan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.: "Nie miałam ochoty otwierać oczów, byłam zmęczona i pragnęłam jeszcze się zdrzemnąć, ale pomimo tego postanowiłam wstać" - OCZÓW OCZÓW OCZÓW OCZÓW
      OCZU
      OCZU
      OCZU
      Nie ma za co xDD

      Usuń
    2. Kurde no, ostatnio coś mi nie wychodzi pisanie bez błędów :D Dzięki ;*

      Usuń
  2. na pocątku myślałam cały czas, że pisze tam jabłko XDD, ale tak czy siak, nie o takim jajku pomyślałam... XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czepić się mogę tylko jednego (akapitu rzecz jasna xD):
    "Zeus wyszedł, podczas gdy ja obracałam w dłoniach bransoletkę. Była naprawdę ładna. Co jak co, ale miał gust, jeśli chodziło akurat o to." - "o to" to tak dziwnie kiedy się tak pisze, jak można nazwać przedmiot np biżuterią czy błyskotką, czy ozdobą XD
    "Kiedy już oglądnęłam ją na wszystkie strony, zacisnęłam ją w dłoni." - the same ^^, w dodatku powtórzenie dość mocno rzucające się w oczy xD Btw, mam pytanie. Jesteś z Małopolski może?
    "Mój kciuk przycisnął trochę mocniej ją." - jąjojoją XDDD i to w dodatku w dość dziwnym miejscu XD
    Kilka sekund później Egida ukazała mi się w całości, oplatając moje ciało." - można by napisać - błąd logiczny, chyba że masz na myśli, że tarcza przytuliła się do Heather, a nie ją zasłoniła. W takim razie przepraszam xDDDDD
    "W spiżu została wyrzeźbiona głowa gorgony Meduzy, sztuczna, rzecz jasna. Z kieszonkowej puszki gazu łzawiącego wystawała ogromna włócznia." - znaczy się ta puszka to drugi prezent? bo nie informowałaś, a puszka znalazła się tak z niczego tu xD

    A no i jeszcze przyczepie się do Thalii i jej ciemnych oczu.. nie miała przypadkiem niebieskich? ^.^

    I koniec czepialstwa!

    Obmacywanie Egidy... śmiechłam XDDDDD

    " — Czekaj! — zawołałam, na co Zeus odwrócił się. — Kiedy jeszcze zobaczymy się?
    — Czas pokaże." Fajne tototo, jak pokazujesz, że Heather zależy na relacjach z ojcem ^^ Mimo, że to taka buntownicza sztunia XD

    I jau! Percy! Więcej Percy'ego <3

    I te jajko! XDDDDDDDDDDDDDDDDD Zniszczyłaś mi system. Byłam pewna, że zrobisz z tego coś groźnego XD

    Zapierdalam. Wybacz, że tak mało konkretnie dzisiaj, ale złe rzeczy się wokół mnie dzieją. Obrona, dużo zaliczeń i tych podobnych.. więc moge w internetach rzadko teraz bywać :<

    Weny życzam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemuż to się nie odpisuje na komentarze?
      *łomot będzie*
      xD

      Usuń
    2. Ej no, załatwmy może po męsku, co? MAMOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!

      Wybacz, przez kilka dni nie miałam czasu odpisać, a potem wycieczka i dopiero teraz weszłam na kompa :P

      Dziękuję za błędy, zaraz poprawię!

      Heather zależy na relacjach z ojcem, bo chce się przekonać jak to jest mieć kogoś, na kogo można liczyć, nawet, jeśli nieczęsto będą się widywać .

      Nawet mi nie przyszło do głowy żeby zrobić z jaja coś groźnego :D Ten i następny rozdział to w sumie cisza przed burzą :P

      Usuń
    3. Hahahahahahhaahah xD
      Nie no, spoko xD

      A co pytanqiem o Twoje pochodzenie? Bo mnie to z pewnego powodu nurtuje,bo no.. no ale odpowiedz najpierw ^^

      Usuń

©ZaulaAveline