wtorek, 26 kwietnia 2016

2.1 Zlot fanów bogów greckich

     Usiadłam na werandzie czteropiętrowego domu, który zafascynował mnie, gdy tylko stanęłam z Groverem pod sosną. Obok mnie stał Chejron, który był wyższy ode mnie dwukrotnie wyższy. Był właściwie koniem, który miał tułów człowieka i brązowe loki na głowie. Nie powiem, żebym czuła się przy nim normalnie. Co chwilę musiałam się szczypać w rękę, dla pewności, że to nie sen.
     — Nic z tego nie rozumiem — westchnęłam.
     Wciąż byłam w szoku po tym, jak Zeus się do mnie przyznał. Nie myślałam, że nastąpi to tak szybko, a także że to będzie właśnie bóg nieba. Chociaż nie przeszkadzało mi to go nienawidzić, to jednak byłam zaskoczona. Dlaczego właśnie największy bóg ze wszystkich możliwych, najbardziej znany, musiał spędzić tą jedną noc z moją matką?! Co w niej było takiego niesamowitego?
     — To normalne, dziecko — odpowiedział łagodnie Chejron.
     Spojrzałam na niego niepewnie. Jakoś w to wątpiłam. Te dzieciaki tutaj nie wyglądały na zagubione, albo na przestraszone. Nie, one były szczęśliwe. Z pewnością kiedy dowiedzieli się, że są herosami, znali doskonale mitologię i nie było to dla nich niczym dziwnym. Ba, byli pewnie szczęśliwi, że to jednak okazało się prawdą.
     Na werandę wszedł Pan D. i usiadł na wprost mnie. Był lekko otyłym mężczyzną, z czerwonym nosem, takim, jakim chełpi się Święty Mikołaj w opowieściach rodziców. Był wyższy ode mnie tylko o głowę, co nie czyniło go wysokim. Jego włosy były tak samo czarne jak moje. Oboje musieliśmy mieć to po ojcu. Jego wyróżniały się tylko tym, że były kręcone, podczas gdy moje prościusieńkie.
     — Mówisz, że jak się nazywasz? — zapytał Dionizos.
     — Heather Consalide — odpowiedziałam.
     Odkąd przybyłam na obóz, pierwszy raz wymawiałam swoje imię oraz nazwisko. O ile w domu brzmiało to normalnie, tak teraz odniosłam wrażenie, że nie pasuje ono do tego miejsca. Było zwykłe, a tutaj... Tutaj nic nie było takie, jak wszędzie.
     — I mówisz, że jesteś córką Zeusa.
     — Tak właściwie, to nic nie powiedziałam na ten temat — zauważyłam. To ojciec przemówił za mnie, przyznając się do bycia rodzicem kolejnego dziecka.
     Pan D. ruchem ręki nakazał mi milczeć. Posłuchałam go, chociaż nie miałam w zwyczaju bycia posłuszną dla dorosłym. Tym razem jednak sytuacja była inna. Byłam zdezorientowana tym wszystkim. Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć, ani jak się czuć.
     — Świetnie — burknął, po czym machnął ręką i na stoliku, przy którym siedzieliśmy, pojawiła się puszka dietetycznej coli. Otworzył ją i wypił łyk, niemiłosiernie przy tym siorbiąc. Ja rozumiem, jest bogiem, ale kultura wymaga...
     — Nie wygląda pan na zadowolonego — zauważyłam.
     Spojrzał na mnie tak groźnym wzrokiem, że miałam ochotę uciec stamtąd jak najdalej, byle tylko przestał tak na mnie patrzeć. Nie miałam pojęcia, czemu wywołało to u mnie taki strach. To było tak, jakby znowu pojawiła się przede mną hydra, tylko że on był bogiem.
     — I nie jestem — zgodził się ze mną.
     — To źle, że Zeus jest moim ojcem?
     — Po drugiej wojnie światowej, Wielka Trójka postanowiła nie mieć dzieci — wyjaśnił Chejron.
     Pewnie byłabym teraz szczęśliwa, bo wiedziałabym, dlaczego Pan D. nie jest zadowolony, ale wyjaśnienie centaura nic mi nie mówiło. Zupełnie nic.
     — I Zeus należy do Wielkiej Trójki, tak? — zgadywałam.
     — Na Zeusa! — wykrzyknął Dionizos, na co rozległ się odgłos pioruna. Mężczyzna spojrzał na niebo i przewrócił oczami, tylko po to, aby znowu posłać mi pełne grozy spojrzenie. Zadrżałam. — Ty nie masz pojęcia, o czym jest mowa?!
     Kilka godzin temu dowiedziałam się, że jestem heroską. Piętnaście minut temu, że moim ojcem jest Zeus. Co on sobie myślał,  że nagle wszystko zrozumiem?! Nie wiedziałam nawet, dlaczego tutaj jestem, ani co będę robić! Nie stawiał mi przypadkiem za dużych wymagań jak na przebywanie pół godziny w tym obozie?!
     — Nie. Mile widziane wyjaśnienia — dodałam, już lekko otrząśnięta z szoku, który przeżyłam przy potyczce z Clarisse.
     Pan D. pociągnął kolejny łyk z puszki, odstawiając ją z hukiem na stół. Pewnie chciał to zrobić, aby mnie wystraszyć, ale nie udało mu się. Przed chwilą posłał mi groźne spojrzenie, które było o wiele gorsze od takiego głośnego odłożenia puszki.
     — Mówiąc w skrócie, Zeus, Posejdon oraz Hades pokonali swojego ojca, Kronosa. Władzą, którą wtedy uzyskali, podzielili się — Zeus objął niebo, Posejdon morza i rzeki, a Hades został królem Umarłych.
     Niezła fucha, pomyślałam. Rządzenie umarłymi. Kto by nie chciał takiego królestwa? Same kościotrupy, które są wokół ciebie. Ciekawe, czy jego łóżko było właśnie zrobione z kości ludzkich?
     — Zostali oni nazwani Wielką Trójką — ciągnął dalej Chejron. — Mieli dzieci z innymi bogami, a także z ludźmi. Nic dziwnego. Problem polega na tym, że dzieci Wielkiej Trójki są potężne. To oni wywołali drugą wojną światową. Zeus wtedy rozporządził, że on i jego bracia nie mogą mieć dzieci ze śmiertelniczkami.
     — Coś mu nie wyszło — mruknęłam, a z nieba rozległ się kolejny piorun.
     Nagle coś do mnie dotarło. Ogień niebieski pojawiał się za każdym razem, gdy obraziło się Zeusa, a jego atrybutem jest piorun... Och, świetnie. W ten sposób ojczulek dawał znać, że jest na nas za to obrażony. Strzelając piorunami. Tak, to bardzo normalne. Upominać swoje dzieci za pomocą manipulowania wyładowaniami atmosferycznymi. No błagam, kto tak robi?! Nie lepiej przyjść i nakrzyczeć, albo dać szlaban?! Poza tym, czy to nie ja powinnam być wściekła na niego, za to że mnie zostawił na tyle czasu samą z matką?!
     — Lepiej nie obrażaj bogów — upomniał mnie Dionizos.
     Serio?! On też przeciwko mnie?! Przecież Zeus jego też ukarał, dając tutaj! Nie powinien być wściekły na niego?
     Uniosłam ręce w geście niewinności.
     — Okej.
     — Okej, proszę pana — poprawił mnie. Czepialski.
     — Dalej nie wiele z tego rozumiem — zignorowałam go, na co Pan D. znowu posłał mi groźne spojrzenie.
     Przed oczami przebiegły mi przeróżne obrazy, makabryczne. Jednym z nich, najłagodniejszym, było duszenie winoroślą. Otworzyłam usta ze zdziwienia i strachu, a także wytrzeszczyłam oczy. To, co właśnie zobaczyłam... To było okropne. Nie rozumiałam, jak można być tak okrutnym, aby zrobić to wszystko. Nadal nie jestem w stanie opowiadać o tym, co widziałam. Nie da się nawet wyrazić słowami, jak to mnie wystraszyło.
     To wszystko trwało może trzy sekundy, lecz mnie się to dłużyło w nieskończoność. Kiedy moje "wizje" minęły, wiedziałam skąd to się wzięło. Spojrzałam głęboko w oczy Dionizosa.
     — Nie ignoruj mnie. Zrozumiałaś?
     Zebranie się po takiej dawce strachu zajęło mi chwilę. W między czasie i Pan D., i Chejron, wpatrywali się we mnie, czekając na odpowiedź.
     — Tak, proszę pana — odpowiedziałam cicho.
     Pan D. uśmiechnął się, zadowolony z efektu, jaki dało pokazanie mi tych obrazów.
     — Zrozumienie tego wszystkiego trochę ci może zająć, Heather. — Wrócił do tematu Chejron. — Chodź, zaprowadzę cię teraz do twojego domku. Jesteś jedynym dzieckiem Zeusa, które przebywa tutaj, a więc będziesz sama. Codziennie ktoś przychodzi zobaczyć, czy w domku jest czysto, a więc staraj się zachować porządek. Mieszkańcy tego domku, w którym będzie najbardziej nabrudzone, myją naczynia po kolacji.
     Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domków. Doszliśmy do dwóch stojących pośrodku, wyglądających jak bliźniacze mauzolea pary małżeńskiej. Oba domki były pomalowane na biało. Jedynka była większa od Dwójki, a tak właściwie to przewyższała wszystkie domki. Drzwi były wykonane ze spiżu, a nad nimi były dwa skrzyżowane ze sobą pioruny. Domek Zeusa.
     Dwójka była smuklejsza i jakaś bardziej przyjemniejsza, kolumny ozdabiały girlandy z owocami granatu i kwiatów. Na ścianach wyrzeźbiono pawie.
     — Domek numer jeden należy do Zeusa, a Dwójka? — zapytałam Chejrona.
     — Hery.
     — Żona Zeusa?
     Chejron kiwnął głową. Nie wyglądał na złego, że nie mam pojęcia o mitologii.
     — Odpocznij. Widzimy się na kolacji. Kiedy będzie czas, usłyszysz sygnał.
     Centaur odwrócił się, a ja powoli weszłam do domu Zeusa.
     Środek był prawie pusty. Kilka łóżek w kwadratowej przestrzeni, pustych rzecz jasna. Nad każdym łóżkiem mała półka. Nic nadzwyczajnego. Trochę mnie to zawiodło. Patrząc na całe to miejsce, spodziewałam się czegoś naprawdę fantastycznego, szczególnie w domku Pana Niebios. Trochę się zawiodłam, ale nie zamierzałam tego teraz roztrząsać.
     Moja torba, którą Grover wziął ode mnie po tej całej potyczce z Clarisse, była na jednym z łóżek. Ściągnęłam ją, wsunęłam pod łóżko, a następnie zdjęłam buty i położyłam się na posłaniu. O dziwo, było wygodne. Nawet zbytnio na takie nie wyglądało. A może wydawało mi się takie przez zmęczenie. Hydra, rozmowa z matką, podróż, rozmowa z Panem D. i Chejronem... To mnie wykończyło. Natychmiast usnęłam.
* * *
Wiem, zabijecie mnie za to, że prawie w ogóle nie ma akcji. Przysięgam jednak, że teraz z rozdziału na rozdział będzie jej coraz więcej :)

3 komentarze:

  1. Ja myślę, że będzie więcej akcji, bo ZAWIAŁO NUDĄ! Ale wiem, że takie rozdziały też są potrzebne, więc się nie czepiam.
    czekam na next
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Przyszłam poczytać trochę xD
    " - To normalnego, dziecko - odpowiedział łagodnie Chejron." - literówka chyba xDDDD

    "Strzelając piorunami. Tak, to bardzo normalne. Upominać swoje dzieci za pomocą manipulowania wyładowaniami atmosferycznymi. No błagam, kto tak teraz robi?! Nie lepiej przyjść i nakrzyczeć, albo dać szlaban?! Poza tym, czy to nie ja powinnam być wściekła na niego, za to że mnie zostawił na tyle czasu samą z matką?!" Zeus wygrywa medal na ojca roku xD

    Okay, rozdział nie jest zły, ale fakt faktem akcja się zwolniła. Nie bijemy, takie rozdziały też są potrzebne :D

    A w ogóle, to nie będzie paki herosków z OH? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam błąd, dzięki :D

      Niestety, jeszcze następny rozdział będzie nudny, jednak bez tego się nie obejdą kolejne. Tak czy siak, myślę, że z 2.3 będziesz już zadowolona :P

      Oczywiście, że parka herosków będzie, spokojnie, dopiero się rozkręcam :D Póki co, to tylko łagodny początek :P

      Usuń

©ZaulaAveline