poniedziałek, 8 sierpnia 2016

7.3 Spotkanie rodzinne

     Stanęliśmy na 600 piętrze w Empire State Building w Nowym Jorku, albo raczej na chodniku, który wisiał w powietrzu. Chociaż byłam niesamowicie smutna i miałam wszystko gdzieś, z ogromną chęcią przyglądałam się temu, co zobaczyły moje oczy.
     Nad chmurami wznosił się zawieszony w powietrzu górski szczyt, pokryty śniegiem na samym wierzchołku. Do zbocza góry przykleiły się dziesiątki wielopoziomowych pałaców – całe miasto eleganckich rezydencji – wszystkie otoczone portykami, złoconymi tarasami i brązowymi trójnogami, na których płonął ogień. Między nimi szaleńczo wiły się ścieżki, prowadząc na sam szczyt, gdzie na tle śniegu pysznił się największy pałac. W wiszących ogrodach rosły oliwki i krzewy różane*. Wyglądało to... Cudownie. Właściwie więcej niż cudownie, ale nie znam żadnego określenia, które mogłyby opisać nadzwyczajność tego miejsca.
      — Wow — wyszeptał Aaron.
      — Więcej niż „wow” — poprawiłam go i spojrzałam na Daisy. Cała się trzęsła, a jej twarz była blada jak kreda. — Już po wszystkim, Daisy — powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. — Oddamy pamięć Zeusowi, wrócimy do Obozu i koniec misji.
     Przyjaciółka kiwnęła głową. 
     — Chodźmy — ponagliła nas Thalia, ruszając do przodu.
     Z lekkim ociąganiem ruszyłam za nią. Wątpliwości co do reakcji ojca nie odstępowały mnie nawet na krok. Co jeśli wywali nas, zanim zdążymy cokolwiek powiedzieć? Albo jeśli ktoś znowu zginie? Tego nie chciałam.
     — Wszystko w porządku? — zapytał Percy, który znalazł się obok mnie.
     — Tak — Starałam się być pewna siebie, ale czułam, że coś nie do końca wyszło. 
     — Przykro mi z powodu Elizabeth.
     — Mnie także. Mam nadzieję, że ten, kto ją zabił, zapłaci za to. 
     — Jeśli jesteś tak uparta jak Thalia, jestem pewien, że dopilnujesz tego.
     — Słyszałam to, Jackson! — zawołała moja siostra, odwracając się do nas.
     — Lepiej skup się na prowadzeniu do pałacu.
     — Bez obaw, mam podzielną uwagę.
     — Byliście już tutaj? — zapytałam.
     — Ja raz. Oni kilka — odpowiedziała Thalia.
     — I to jest dobry powód, żebym ja prowadził! — zawołał Percy.
     — Może i byłeś tu więcej razy ode mnie, ale to nie oznacza, że jesteś bardziej ogarnięty! Ja prowadzę! 
     Mimowolnie roześmiałam się, skupiając przy tym uwagę wszystkich.
     — Jeśli zamierzacie się bić, to, wybacz Percy, jestem za Thalią.
     — Obstawiamy bójkę? Jestem za Thalią — zawołał Grover, na co blondynka, czyli Annabeth, szturchnęła go, a Percy posłał mordercze spojrzenie. — No co? Ona ma doświadczenie! 
     — Możemy iść dalej? — zapytał ostro Aaron, sprawiając, że odechciało mi się wygłupów.
     Bez słowa ruszyliśmy dalej. Nie odzywaliśmy się do siebie, aż nie doszliśmy do najwyższego pałacu, którego główna sala wyglądała tak samo, jak we śnie z Herą i Zeusem, z tą różnicą, że teraz prawie wszystkie trony były zajęte przez bogów. Wszyscy mieli po 5 metrów wzrostu.
     Uklękliśmy przed nimi, albo raczej głównie przed Zeusem. To on tutaj najbardziej się liczył. Wszyscy patrzyli na mnie, jakby to była moja misja, podczas gdy ja tylko miałam buteleczkę z pamięcią. Zamierzałam ją wyciągnąć i podać ojcu, ale... Strach sparaliżował mnie. Zrozumiałam nerwy Daisy, kiedy to weszliśmy na 600 piętro. Nie miałam już do czynienia z moim ojcem, który nie skrzywdziłby mnie. Tym razem miałam z człowiekiem, który nie miał pojęcia, że jestem jego córką, który nie pamiętał zupełnie nic. Każdy najmniejszy błąd mógł spowodować moją śmierć, i nikt nie stanąłby w mojej obronie.
     — Panie — odezwałam się w końcu, patrząc na Zeusa. — Przynosimy ci twoją pamięć.
     Wyciągnęłam z plecaka buteleczkę i rzuciłam ją do ojca. Bezproblemowo złapał ją, ale nawet na nią nie spojrzał.
     — Ateno— odezwała się twardo Hera, siedząca obok swojego męża. 
     Piękna kobieta z długimi, ciemnymi włosami, powstała i podeszła do Pana Niebios. Dopiero teraz zorientowałam się, że to matka Aarona. 
     Zeus podał bogini buteleczkę. Ta odkręciła ją i powąchała. Zabolało mnie to, że ojciec nie sprzeciwił się Herze. Przecież nie otrułabym własnego taty. Z resztą, było to niemożliwe.
     — Pamięć — powiedziała Atena, podała Zeusowi buteleczkę i wróciła na swoje miejsce. Mężczyzna wypił zawartość fiolki, przymykając przy tym oczy. Kiedy napój skończył się, bóg zaczął wyglądać na bardzo rozgniewanego. Nie miałam pojęcia, o co chodziło. Czyżby Mnemosyne dała mi pamięć kogoś innego niż taty? Wstał i zrobił dwa kroki w naszą stronę.
     — Wstańcie i odwróćcie się, dzieci. — Zrobiliśmy to, co kazał. — Nie odwracajcie się, dopóki nie pozwolę wam na to. Daisy, spójrz na mnie.
     Blada ze strachu koleżanka zrobiła to. Zastanawiało mnie, o co może chodzić, dopóki Daisy nie spłonęła, dosłownie. Krzyknęłam, przerażona tym co się stało i zrozpaczona jeszcze bardziej, niż byłam kilka godzin temu. Zaczęłam szlochać. Chciałam się obrócić, już byłam w trakcie, kiedy to Aaron krzyknął moje imię i stanął za mną, mocno trzymając, żebym się nie odwróciła.
     — Zeusie! — usłyszałam krzyk, z pewnością którejś z bogiń.
     — Siadaj, Afrodyto— rozkazał Zeus. Gdyby nie trzymający mnie Aaron, odwróciłabym się i sama próbowałabym go rozszarpać na strzępy za to, co zrobił mojej przyjaciółce. To i tak nic nie dałoby, bogowie są nieśmiertelni, ale czemu by nie spróbować? — Odwróćcie się.
     Nie miałam ochoty tego zrobić. Wpatrywałam się w popiół, który został z mojej przyjaciółki. Pewnie przez jeszcze długi czas stałabym tak, gdyby Aaron siłą nie odwrócił mnie. Ojciec stał sobie spokojnie, jakby nigdy nic. Znowu odezwała się we mnie rządza mordu. Aaron musiał wyczuć napięcie moich mięśni, bo wzmocnił uścisk.
     — Dziękuję. A jeśli chodzi o Daisy... Dopuściła się zdrady — zaczął wyjaśniać ojciec. Spojrzał na jedną z bogiń, pewnie Afrodytę, matkę Daisy. — Wraz z Demeter próbowała zabić moją córkę, kilkakrotnie. Podały mi wodę z rzeki Lete — Spojrzał na boga siedzącego po lewej stronie Afrodyty. — Zabiły twoją córkę, Aresie. 
     Gdybym nie była zajęta płakaniem, pewnie obserwowałabym reakcję bogów. Zamiast tego byłam zrozpaczona, miałach ochotę usiąść gdzieś albo położyć się i płakać. Ostatnio wydarzyło się wiele okropnych rzeczy. Zginęły dwie osoby, ważne dla mnie, z tego jedna była zdrajcą. Okazało się, że Aaron nic do mnie nie czuł. Co jeszcze miało się stać?!
     Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciła głowę. Thalia. Zacisnęłyśmy ręce we wspólnym uścisku, na znak, że jesteśmy razem. Że nie opuścimy siebie, nie zdradzimy. Byłam jej za to wdzięczna, ale Daisy też miała mnie nie zdradzić. 
     Zeus machnął ręką i idąc w stronę moją i Thalii, skurczył się do niecałych dwóch metrów. Atena wstała i zrobiła to samo co Pan Niebios, z wyjątkiem machnięcia ręką. Mężczyzna, który siedział obok Zeusa, także mający czarne włosy i brodę, także wziął przykład z dwójki bogów. Podszedł do Percy'ego, a więc uznałam, że to Posejdon. Atena podeszła do Aarona, który mnie puścił i stanął obok blondynki, Annabeth. Natomiast Zeus podszedł do mnie i mojej siostry. 
     Wciąż płakałam. Nie mogłam się uspokoić, nie po tym, co przeżyłam. Serce rozpadało mi się na jeszcze mniejsze kawałeczki, niż do tej pory. Wpatrywałam się w podłogę, z nadzieją, że jeśli tak będę robiła, to nikt nie zobaczy, jak bardzo byłam roztrzęsiona. Kiedy już ochłonęłam, sama stwierdziłam, że to była jedna z najgłupszych rzeczy, jakie zrobiłam do tej pory.
     Zeus przetarł mi dłonią mokry policzek. 
     — Uspokój się, Heather. Wszyscy patrzą.
     — Nie interesuje mnie to — wyszeptałam, już nawet ignorując ostatnie zdanie. Nie miałam siły nawet na gniew. 
     — Chodźcie na balkon.
     Bóg poprowadził nas. Wciąż trzymałyśmy się z Thalią za ręce. W ten sposób czułam się... Lepiej. Wiedziałam, że nie jestem sama, a przynajmniej na Olimpie, bo zdawałam sobie sprawę, że gdy tylko zejdziemy na dół, siostra będzie musiała wrócić do reszty Łowczyń.
     — Przestań płakać, Heather — rozkazał ojciec.
     Kiwnęłam głową, starając się uspokoić. Zeus miał rację. Powinnam przestać się gramolić. Thalia zaczęła rozmawiać z bogiem, a ja w między czasie wyciszałam się.
     — Skąd wiesz, że to Daisy i Demeter? — zapytałam, kiedy przestałam płakać.
     — Demeter widziałem na Olimpie kilka minut przed tym, jak wypiłem wodę z Lete. Daisy dziwnie zainteresowała się drzewem, w czasie, kiedy wy imprezowałyście. 
     Głos ojca był oskarżycielski, ale zignorowałam to.
     — Zgaduję, że Demeter na Olimpie to rzadki widok.
     — Nigdy jeszcze tutaj nie była. Do tej pory.
     Nagle przypomniało mi się coś, co mówiła Mnemosyne. 
     — Mnemosyne mówiła o zemście. Powiedziała, że chce się zemścić na tych, których my chcemy ukarać, i że ty będziesz wiedział o co chodzi.
     Zeus kiwnął głową.
     — Wiem, ale jest to za długa historia. 
     Przez chwilę milczeliśmy. Rozmyślałam nad proszeniem ojca o wyjawienie mi całej tej historii Mnemosyne, ale wątpiłam, że przekonam go. Był uparty. 
     — Nie było innego sposobu na ukaranie Daisy? — zapytała Thalia.
     — Były przeróżne możliwości — przyznał Zeus.
     — Dlaczego wybrałeś pokazanie swojej boskiej formy? — spytałam.
     Wzruszył ramionami.
     — To pierwsze przyszło mi do głowy.
     Ruszył do drzwi, przybierając od nowa pięciometrową formę. Kiedy otworzył drzwi, odwrócił się.
     — Cieszę się, że możecie we dwie na sobie polegać. 
     Spojrzałam na moją rękę. Wciąż trzymała dłoń Thalii, a ja byłam tego nieświadoma.
*opis skopiowany z książki

10 komentarzy:

  1. wybacz mi o droga, że tak dawno nic nie komentowałam!
    naprawdę byłam bardzo zajęta..
    w ciągu dwóch dni oczekuj na komentarza z moich zaległości xD
    Pozdrawiam, uszanowanko, Sajdi

    OdpowiedzUsuń
  2. Blogger usunął mi cały komentarz, a napisałam taki długi ;-;
    To przez to, że mi się nie chciało notatnika otworzyć i pisałam w okienku. Karma to suka.
    No to w skrócie:
    - Dłuższe rozdziały na plus, bo zyskuje na tym kreacja świata! (wincej opisów uczuć i miejsca i jest gitarka :D )
    - Zabije za Lizzy, zabije, zabije, zabije!
    - Dwie śmierci w tak krótkim czasie, tak trochę chamsko ;-; Daisy zdrajczynią? Co do diabła robi tam Demeter?! Cóż się odpierdoliło? Nic się nie spodziewałam, no nic.
    - Aaron w stosunku do Heather jest trochę mało wiarygodny... ten pocałunek był dla mnie trochę nie na miejscu, szczerze mówiąc. A raczej opis uczuć Heather.. takie zapominanie o śmierci przyjaciółki, bo obiekt westchnień mnie przelizał xDDDDDD
    - Przy dialogach z większą ilością osób pisaj kto co mówi, chociaż raz na jakiś czas, bo czasem ciężko ogarnąć kto co do kogo mówi xD
    - Jest Percy jest dżampreza! Zamiast Lizzy mogłaś zabić Annabeth, wiesz? xD
    - Rozwijaj sispower Thalii i Heather, bo to jest zdecydowanie mocna strona tego opka xD
    - Kurwa, no zapomniałam już co tam pisałam w tamtym komentarzu ;-;
    - Aaaa! Czy ty masz zamiar kończyć to opowiadanie?! Zakończyłaś akcję w takim momencie, że aż zaczęłam się zastanawiać czy to już koniec :< Mam nadzieje, że nie! (Bo inaczej znajde Cię i wrzucę w Tartar)
    Oka, to w skrócie tyle co chciałam napisać.
    Czekam na nexta! (pamiętaj o mojej groźbie!)
    Weniaj, pozdrówkam, Sajdi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ból usuwanych komentarzy!
      Ta część będzie miała jeszcze jeden rozdział, właściwie mało co wnoszący, taki po prostu na zakończenie. I 31 sierpnia/1września druga część tego opowiadania :)
      Sispower będzie ogromne w drugiej części!
      Annabeth będzie jeszcze przydatna :P
      Wezmę uwagi do serca xd
      Dzięki <3

      Usuń
    2. Ja uwielbiam to opowiadanie, więc wiesz... te uwagi to tylko tak z dobrego serdusia <3

      Usuń
    3. Wiem, zawsze cieszę się z krytyki, mogę wtedy popracować nad słabościami :D

      Usuń
  3. A jednak Daisy. :<
    Ach, w sumie dostała szybką śmierć. Chociaż mógł to być przerażający widok. xD
    Mam nadzieję, że Heather niedługo się po wszystkim pozbiera. Głowa do góry, dziewczyno! :)
    Pozdrawiam.
    P.S U mnie w końcu nowy rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy wolnej chwili wpadnę :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Demetar brała, przepraszam bardzo? Przecież ona była spoko -_-
    No ok.
    Wiedziałam, że to Daisy! Wiedziałam !!!!!!!!! (A napierdziele wykrzykników co mi tam)
    Sorry że komentuje tak późno, ale nie zobaczyłam powiadomienia o nowym rozdziale, który był zajebiaszczy *__*
    Chciałabym umieć pisać takie opisy jak ty.
    Nie wiem co jeszcze mam dodac :|
    Lece
    Pozdrówka
    Sus <3

    OdpowiedzUsuń

©ZaulaAveline