czwartek, 14 lipca 2016

One shot

     Heather wpatrywała się w wysoką, rudą dziewczynę o piwnych oczach z chęcią mordu. Była bliska podejścia do niej i zrobienia tego, czego pragnęła od... Właśnie, od kiedy? Miała w pamięci pustkę. To znaczy, nie miała wspomnień, nie pamiętała ze swojego wcześniejszego dzieciństwa zupełnie nic – a tu nagle pojawiła się Wredna Ruda, jak ją Heather nazywała. Gdyby tylko mogła zrobić to co pragnęła bez żadnych konsekwencji... Każdego dnia wyobrażała sobie, jakby mogła ją zabić, jakimi sposobami. Nie, ona zaczynała o tym myśleć – szybko powstrzymywała się od tego, wiedząc, że to nie jest normalne zachowanie. Czuła się przy tym tak, jakby była wariatką - bo czy to właśnie nie szaleni zabijają ludzi? Pozostało jej tylko czekać, aż wsadzą ją do wariatkowa. Kiedy to mogłoby nastąpić? Dzisiaj? Jutro? Za rok? A może to, że myśli o popełnieniu morderstwa nie oznacza, że jest szalona? Nie raz patrzyła, jak jej mama ogląda filmy o mordercach, którzy nie uważają, że odebranie komuś życia to coś złego. W jeszcze innych ludzie, którzy to robią, cierpią psychicznie, mówią, że to w obronie, albo że już nie wytrzymali. A jak byłoby z Heather? Byłoby to usprawiedliwione? W końcu ona także miała dość tych wszystkich dzieciaków, którzy to uprzykrzali jej życie.
     Wredna Ruda wylewała z siebie potok słów, chcąc sprawić tym przykrość Heather. Widząc spodziewany efekt, uśmiechnęła się zjadliwie na koniec. Była pewna, że do końca dnia będzie miała wprost idealny humor. W przeciwieństwie do Heather.
     Consalide poczuła, że zaraz rozpłacze się. Czemu Wredną Rudą tak bawiło sprawianie jej przykrości?! Nie miała lepszych zajęć?! Prawie każdego dnia naśmiewała się z niej, że Heather nie ma ojca, że matka nie interesuje się nią. Że nie ma przyjaciół. Że nie ma dobrych ocen, a z jej klasy wszyscy je mieli. Każdy powód był dobry, nawet to, że na w-fie zbyt mocno odbiła piłkę, bo przez nią dziewczyna z przeciwnej drużyny nie mogła złapać piłki. Nie ważny był powód; ważne, żeby Heather była zdołowana. 
     Żądza morderstwa u Heather przeminęła tak szybko, jak tylko zaczęła się. Zamiast tego pojawiła się bezsilność. Czuła, że jest warta więcej, niż Wredna Ruda wmawiała jej, a to, że nie miała ojca policjanta lub prawnika, nic nie znaczyło. Gdyby tylko pozwolili jej pokazać, że nie jest do kitu, że także jest fajna... Ale oni nie chcieli tego zobaczyć w niej. Liczyło się tylko to, że mogą wyżyć się na kimś.
     Heather pobiegła przed szkołę. Budynek sam w sobie był ładny – duży, przestronny, o ładnym, kremowym kolorze, otoczony drzewami oraz krzewami. Przy pięknej pogodzie, takiej jaka była tego dnia, szkoła prezentowała się jeszcze lepiej niż zazwyczaj. Wydawała się być przyjazna dla wszystkich, jakby nic złego nie działo się w niej.
     Dziewięciolatka zbiegła z wysokich schodów budynku i usiadła pod drzewem, pragnąc uspokoić się i powstrzymać od płaczu. Twarz ukryła w dłoniach. Dlaczego oni robili jej to?! Nie mogli tak po prostu dać jej przeżyć tych kilku lat szkoły?! Nie musieli odzywać się do niej. Przetrwałaby samotność.  Ona nigdy jej nie przeszkadzała.
     Wszystko w porządku?  Heather usłyszała przy sobie przyjemny głos. Odsunęła dłonie od twarzy, mając nadzieję, że jej wygląd nie jest tak beznadziejny jak samopoczucie. 
     Obok niej stała blondynka z bardzo krótki włosami, do brody, falowanymi. Miała pulchną twarz i okulary przeciwsłoneczne. Co ona mogła tutaj robić? Nie wiedziała, że do Heather nikt się nie odzywa? Z całą pewnością była tutaj nowa...
      Tak  skłamała Heather.
     Blondynka wystawiła do Heather rękę, aby pomóc jej wstać. Dziewczynka przez chwilę zawahała się, jednak ostatecznie przyjęła pomoc. 
      Jestem Tamira  powiedziała blondynka. 
      Heather.
      Za rogiem wybudowali nowy plac zabaw. Chcesz tam pójść ze mną?
     Heather zawahała się. Czy właśnie ktoś zapraszał ją do wspólnej zabawy? To nigdy się nie zdarzało. A przynajmniej odkąd sięgała pamięcią.
      Jasne.

2 miesiące później
      Zabij ją  Heather usłyszała dziwny szept, z pewnością należący do jakiegoś mężczyzny.  Zabij.
     Heather poderwała się, rozglądając wokół siebie, aby ustalić właściciela głosu. Nikogo nie zauważyła. Czyżby to była tylko jej wyobraźnia? Nie wykluczała tego. Jeszcze niedawno pragnęła zabić Wredną Rudą. Gdyby nie zyskała nowej przyjaciółki, pewnie wciąż byłoby tak. Teraz, kiedy to Wredna Ruda mówiła jej niemiłe rzeczy, Heather olewała ją i podchodziła do Tamiry. 
      Coś się stało?  zapytała zaniepokojona Tamira.
     Leżały na kocu w parku, w cichym miejscu, właściwie mało nieznanym. Było to jakby bardzo minimalistyczna polana, mająca osiem metrów kwadratowych, otoczona drzewami. Te miejsce znalazły miesiąc temu i spodobało im się do tego stopnia, że przychodziły tam codziennie. Kładły się na kocu i rozmawiały lub trwały w ciszy, w zależności od nastroju. Wracały dopiero wtedy, kiedy mama Tamiry wołała swoją córkę, a czasem też i Heather, na kolację. 
      Nie  odpowiedziała zdezorientowana Heather, od nowa kładąc się na kocu.
     To uspokoiło Tamirę. Zamknęła oczy, delektując się ciszą. 
      Zabij ją  Heather znowu usłyszała ten męski głos, przez co przeraziła się nie na żarty. Nie, to nie mogła być jej wyobraźnia, jednak obok niej i Tamiry nie było nikogo... Skąd wzięły się te głosy?!  Na co czekasz?
      Słyszałaś to?  zapytała lekko drżącym głosem Heather.
      Co? 
      Nic  Consalide zrezygnowała z tłumaczenia.
     Obie dziewczynki usłyszały szelest liści. Ktoś się zbliżał, lecz z pewnością nie była to mama Tamiry. Było za wcześnie. Poderwały się z koca na nogi, akurat w momencie, kiedy to zza kępiny drzew wyszedł jakiś dziwny mężczyzna. Włosy miał siwe i był prawie nagi. U pasa miał tylko przewieszony żółty kawałek materiału.
     Krzyknęły, a Heather zrobiła krok w tył. Wzrok mężczyzny, surowy, spoczął na niej.
      Zabij ją.
     Heather wystraszyła się jeszcze bardziej, niż do tej pory. Nie miała najmniejszego pojęcia, co tu się dzieje. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego był tak dziwnie ubrany? Czy to do niego należał ten głos, rozkazujący jej zabić Tamirę? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi, a do tego okropny strach towarzyszący jej...
     To stało się znikąd. Z błękitnego nieba, pozbawionego jakiejkolwiek chmurki, wystrzelił jeden piorun. Skierowany był w stronę mężczyzny, ale ten ruszył ręką i błyskawica zmieniła swój tor, trafiając przy tym w Tamirę. Dziewczynka padła na podłogę.
     Heather krzyknęła i podbiegła do koleżanki. Kłębiły się w niej takie emocje, jak dezorientacja, strach, szok. Za nic nie mogła pojąć, co tutaj się działo. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego z bezchmurnego nieba wystrzelił piorun? Dlaczego Tamira w ogóle nie ruszała się? 
      Ajakosie  Heather usłyszała niebezpiecznie surowy głos dochodzący zza niej. Odwróciła się i zobaczyła wysokiego mężczyznę, z czarną bródką i tego samego koloru włosami, a także w garniturze w prążki. Jej dezorientacja powiększyła się.  Zapłacisz za to.
     Heather odwróciła się, żeby spojrzeć na rzekomego Ajakosa, jednak jego już nie było. Spojrzała na przyjaciółkę. Była cała sina. Podejrzewała, co to znaczy. Jej mama oglądała jakieś filmy oraz seriale, w których mówiono, że jak jest ktoś siny, to nie żyje. Heather czasem dołączała się do oglądania.
     Dziewczynka poczuła dłoń na swoich ramionach. Odwróciła głowę, przerażona jak nie wiadomo co. Przez bardzo krótką chwilę zastanawiała się, czy to ten Ajakos wrócił, żeby zrobić jej krzywdę, tak samo jak Tamirze, ale okazało się, że to ten drugi mężczyzna klęczał przy niej. Nie sprawiło to, że poczuła się lepiej; wciąż bała się, co okazywała, trzęsąc się.
      Spokojnie, Heather. Już nic ci nie będzie. Jesteś bezpieczna. 
     Głos mężczyzny był spokojny i głęboki. Heather zaczęła się pod jego wpływem uspakajać, chociaż pytań było coraz więcej – skąd ten mężczyzna zna jej imię? Kim on jest? 
      Tamira...  wyszeptała dziewczynka.
      Nie żyje  odpowiedział mężczyzna.
     Po twarzy dziewczynki popłynęły łzy. Nie, nie, nie! Tamira, jej jedyna przyjaciółka... Nie! 
     Krzaki poruszyły się. Heather cofnęła się do tyłu, wpadając przy tym na mężczyznę, jednakże ten nie cofnął się. Powoli wstał, nie bojąc się tego, co mogło wyjść z krzaków. Nawet nie musiał; do ich małego odosobnienia weszła szczupła kobieta o brązowych włosach do ramion. Jej policzki były czerwone, a ona sama dyszała. Musiała biec. Omiotła wzrokiem Tamirę, Heather i mężczyznę.
      Zeus  wyszeptała, robiąc kilka kroków do przodu. 
     Zeus spojrzał na wciąż trzęsącą się dziewczynkę. Widok matki nie poprawił jej humoru, dalej była przerażona i zszokowana. 
      Skąd wiedziałaś?  zapytał mężczyzna, przenosząc wzrok na kobietę.
      Posejdon przyszedł do mnie. Powiedział, że Ajakos...  urwała.  Heather  wyszeptała po chwili  nic ci nie jest? 
     Heather tylko wpatrywała się w matkę zdezorientowanym wzrokiem.
      Nic jej nie będzie  wtrącił się Zeus.  Pilnuj jej, Adelaine. To nie może się powtórzyć.
     Kobieta szybko zrozumiała, co się stało. Przystawiła dłoń do twarzy.
      Heather to zrobiła?  zapytała przerażona, wpatrując się w leżącą na ziemi Tamirę. 
     Zeus odszedł od płaczącej od nowa dziewczynki i podszedł do Adelaine. Był jak wyprany z uczuć; przez chwilę martwił się o dziewięciolatkę, jednak teraz, kiedy ona była bezpieczna... 
      Ma wielką moc. Jest potężna. Trzeba jej pilnować.
      Nie umiem ochronić jej przed Ajakosem.  W oczach kobiety zabłyszczały łzy. 
     Zeus wplótł swoją dłoń w jej włosy, rozkoszując się tym.
      Dasz radę. Musisz. Nie mogę przy niej być, a więc to na tobie spoczywa jej bezpieczeństwo.
      Zeusie...  zaczęła szeptem. Mężczyzna przerwał jej pocałunkiem. Kiedy tylko skończył, podszedł do Heather. Kucnął, żeby zrównać się z nią. Wystawił rękę, a po sekundzie pojawiła się na niej maleńka buteleczka. 
      Wypij to, Heather. Do dna. Rozumiesz?
     Nie odpowiedziała. Nagle jej głos zanikł, nie mogła nic powiedzieć. Strach i pytania rosły w niej z każdą sekundą.
     Zeus widząc brak reakcji dziecka, wcisnął jej do dłoni buteleczkę i wstał. Spojrzał na Adelaine.
      Tak jak ustalaliśmy?
     Kiwnęła głową, a Zeus zniknął.
* * *
No i jestem xd One shot byłby gdzieś około północy, ale okazało się, że moje łóżko ma niezwykłą moc przyciągania. Miały być trzy one shoty, ale ostatecznie skończy się na tym, jako że ten jest ważny (mały przedsmak przed drugą częścią), podczas gdy trzeci nie. 
A w zakładce "bohaterowie" małe zmiany. Został tam dodany zwiastun. Zakładka przejdzie jeszcze małe zmiany w najbliższym czasie, żeby to wyglądało lepiej xd

5 komentarzy:

  1. *sprawdza w necie kim do cholery jest Ajakos*
    Ok, jestem! :D
    Czyżby Heather okazała się mordercą? Huhuhu :D Jestem podjarana jak suche drewno :D Te one shot jest zdecydowanie najlepszy! :D Kocham go!
    Szkoda mi tej całej Tamiry, ale przecież nikt jej nie kazał się przyjaźnić z Heather :D Lajf is brutal
    Dobra, spadam :D
    Wpadnij na rozdział do mnie! :D
    Całuski :D
    Susan :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz sprawdzać kim jest Ajakos, wszystko zostanie wyjaśnione będzie :)

      Usuń
  2. 18.07 (http://pimicmaradon.blogspot.com/) pojawi się LBA do którego cię nominowałam :)

    OdpowiedzUsuń

©ZaulaAveline